Ordonalista Jacek Kuroń

2012-09-19 13:27

Ten zacny społecznik (raczej nie polityk), powszechnie postrzegany jako „brat-łata”, wyrósł we lwowskich tradycjach PPS-owskich.

Jego lewicowość i zarazem pasja społecznikowska uczyniły zeń niespokojnego ducha, wyrywnego, nieposkromionego. Dopóki jego energia skupiała się na tworzeniu fajnych, poręcznych inicjatyw (Krąg Walterowski w harcerstwie) – Kuroń miał „imprimatur” władz PRL, i to w czasach stalinowskich!

Po jakimś czasie jednak pojął, że kształtuje młode charaktery i postawy dla sprawy, która odbiega od propagowanych przez władze idei socjalistycznych. Zaczął domagać się „korekty kierunku”, aż stał się niewygodny dla władz – i przyzwolenie na działalność skończyło się. Pewnie ku swojemu zdumieniu został zakwalifikowany jako ktoś niebezpieczny dla socjalizmu i pozbawiony członkostwa w rozmaitych organizacjach „reżimowych”, zatem i możliwości skutecznego działania.

Nie dawał za wygraną. Od 1955 brał udział w zebraniach Klubu Krzywego Koła. Związany pośrednio z Klubem Poszukiwaczy Sprzeczności. Proponował stworzenie rad robotniczych, które wybierałby Centralną Radę Delegatów. W roku 1956 wstąpił do PZPR, aby już w roku 1964 wraz z Karolem Modzelewskim zredagować – skandaliczny z punktu widzenia pragmatyki partyjnej – List otwarty do Partii. Teraz to już przegrał całą swoją karierę w panującym podówczas systemie politycznym. Stał się dysydentem, niejako na własne życzenie, ale tak naprawdę przez to, że funkcjonował w roli flibustiera sprawy, w którą wierzył, a która została splugawiona przez aparat partyjny. Nie zaprzestał aktywności: List 59, Towarzystwo Kursów Naukowych, Krytyka, na koniec Komitet Obrony Robotników. Widać w tym wszystkim gorące pragnienie naprawy socjalizmu, pojmowanego jako ustrój dla maluczkich, „oddolny”.

Jeszcze bardziej złożona okazała się dlań rzeczywistość po 1989 roku, której wszak był jednym z kreatorów. Dość szybko pojął, że Transformacja nie jest ani podporą Samorządnej Rzeczypospolitej, ani też nie jest niczym dobrym (ratował wizerunek SOS-bieda-zupkami i pogadankami telewizyjnymi). Kiedy w wyborach prezydenckich 1995 zebrał zaledwie 9,5% głosów, stracił ostatnią szansę realnego wpływu na kształtowanie ustroju w Polsce. Odtąd podejmował wyłącznie „dysydenckie” inicjatywy: pisał książki z zawoalowaną lub otwartą krytyką rzeczywistości polityczno-ustrojowej, a przede wszystkim utworzył kuźnię młodych umysłów – Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach. Trudno o głośniejsze wotum nieufności dla ustroju, jaki zapanował w Polsce.

  • Polityka i odpowiedzialność, Wyd. "Aneks", Londyn 1984 (zbiór artykułów i esejów Jacka Kuronia oraz wywiadów przez niego udzielonych)
  • Wiara i wina. Do i od komunizmu, Wyd. Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1989
  • Moja zupa, Polska Oficyna Wydawnicza "BGW", Warszawa 1991
  • Gwiezdny czas. "Wiary i winy" ciąg dalszy, Wyd. "Aneks", Londyn 1991
  • Spoko! czyli kwadratura koła, Polska Oficyna Wydawnicza "BGW", Warszawa 1992
  • PRL dla początkujących, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1995 (wspólnie z Jackiem Żakowskim)
  • Siedmiolatka, czyli kto ukradł Polskę?, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1997 (wspólnie z Jackiem Żakowskim)
  • Działanie. Jeśli nie panujemy nad swoim życiem, ono panuje nad nami, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002
  • Rzeczpospolita dla moich wnuków, Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2004

Pozycje te, celowo przytoczone za Pedią, są w gruncie rzeczy Kuronia wykładem ordonalizmu.